Podczas XXIII sesji Rady Miasta Oleśnicy procedowano skargę radnego
Pawła Bielańskiego, któremu nie pozwolono kserować i fotografować
dokumentów wytworzonych w Urzędzie Miasta, dotyczących budowy bloku
przy ul. Wojska Polskiego/Rzemieślniczej.
Sekretarz Michał Pawlaczyk wyjaśnił, że przepis prawa w ocenie radców
prawnych Urzędu Miasta mówi o "wglądzie", a nie o kserowaniu czy
fotografowaniu dokumentów. Zdaniem radców, jeśli ustawodawca by chciał
udostępnić kserokopię, to by to wpisał, ale tego nie zrobił. Pawlaczyk
stwierdził, że słowo "wgląd" jest tu kluczowym słowem, bo jeśli
"wgląd", to nie "kserokopia".
Radny Paweł Bielański przytoczył cały zapis artykułu 24. ust. 2 ustawy
o samorządzie gminnym, który brzmi:
"W wykonywaniu mandatu radnego radny ma prawo, jeżeli nie narusza to
dóbr osobistych innych osób, do uzyskiwania informacji i materiałów,
wstępu do pomieszczeń, w których znajdują się te informacje i
materiały, oraz wglądu w działalność urzędu gminy, a także spółek z
udziałem gminy, spółek handlowych z udziałem gminnych osób prawnych,
gminnych osób prawnych, oraz zakładów, przedsiębiorstw i innych
gminnych jednostek organizacyjnych, z zachowaniem przepisów o
tajemnicy prawnie chronionej".
Zatem radny ma prawo do uzyskania informacji i materiałów *oraz*
wglądu w działalność. Jest tu spójnik "oraz", który sekretarz
Pawlaczyk zignorował.
Zwracamy uwagę również na to, że słowo "wgląd" odnosi się do "działalności", a nie do "uzyskiwania informacji i materiałów".
Paweł Bielański ujawnił, że urzędniczka odmówiła mu zrobienia ksero,
mówiąc: "Bo pan wszystko publikuje".
Na zarzut radnej Beaty Krzesińskiej o utrudnianiu pracy radnego, sekretarz Michał Pawlaczyk odpowiedział, że nie utrudniają pracy: "NIGDY W ŻYCIU nie było to naszym celem. NIGDY W ŻYCIU coś takiego nie miało miejsca". A w kolejnych swoich wypowiedziach konsekwentnie utrzymywał, że radny Paweł Bielański został obsłużony zgodnie z trybem, w jakim złożył swój wniosek, czyli otrzymał dokumentację do "wglądu" (pomimo że we wniosku radnego jest wyraźnie napisane, że wnosi o udostępnienie dokumentów "w formie kserokopii"), natomiast gdyby złożył wniosek w trybie dostępu do informacji publicznej, to wówczas otrzymałby kserokopie.
Marek Czarnecki, przewodniczący Komisji Skarg, Wniosków i Petycji, poproszony o ustosunkowanie się do tego, co już w sprawie zostało przedstawione, powiedział:
"Komisja opierała się na dostarczonych dokumentach, czyli stanowisku burmistrza i opinii prawnej i w głosowaniu zdecydowała na tej podstawie o uznaniu skargi za bezzasadną".
Swoją drogą, interesujące jest to, że komisja w głosowaniu nad skargą na burmistrza oparła się na stanowisku... burmistrza i m.in. w oparciu o jego stanowisko zdecydowała o uznaniu skargi za bezzasadną... 😮
Do dyskusji włączył się też radny Grzegorz Żyła, który powiedział m.in.:
"Ja chciałem jeszcze tutaj w pewnym sensie z takim troszeczkę też tutaj szacunkiem do radnego Pawła się zwrócić, że zazdroszczę mu tej determinacji, bo niestety, ale mam takie niezbyt przyjemne doświadczenie z poprzedniej kadencji. Wtedy, no patrząc teraz z tej perspektywy też braku mojego doświadczenia, ale pamiętam sytuację kiedy wraz z ówczesnym radnym, który już nie jest radnym, Brymem, próbowaliśmy zapoznać się ze strategią promocji miasta, budowaniem wizerunku, która była wytworzona, jak wtedy mieliśmy taką informację, przez rzecznika prasowego burmistrza, pana Skrzypka.
I pamiętam, że bardzo o to zabiegaliśmy, żeby to też pokazać innym, upublicznić, jednak dostałem wtedy taką możliwość wglądu tego, już nie pamiętam, czy Wojtek też, ale ja skorzystałem i na miejscu okazało się, że też nie mogłem tego... mogłem tylko przeglądnąć, nie mogłem tego sfotografować. I powiem szczerze, no byłem zaskoczony, że coś, co miałem w rękach, co naprawdę robiło wrażenie, naprawdę, nie miałem czasu na przeanalizowanie, ale robiło to na mnie wrażenie, dosyć obszerny dokument, i bardzo się dziwiłem, dlaczego to nie mogło zostać upublicznione. Wtedy jakby odpuściłem, no brak determinacji [...] Tak że takie analogiczne wspomnienie do tej sytuacji. [...]
Generalnie ja bardzo żałuję do dzisiaj [...] ale ta strategia po prostu przepadła. To jest najdziwniejsze w tym wszystkim, że już liczyłem, że kiedyś się z nią zapoznam, kiedyś ona zostanie opublikowana, a ta strategia po prostu zutylizowała, nie mam pojęcia co się z nią stało, ale to też może warto wyjaśnić".
Damian Siedlecki zareagował na ostatnie zdanie Grzegorza Żyły:
"Grzesiek uważaj! Wkraczasz na grząski grunt, bo w tej kadencji też miała powstać strategia i też jej nie widać".
Odnośnie wypowiedzi pana Grzegorza Żyły chcielibyśmy przypomnieć, że pan radny we wspomnianym okresie złożył zapytanie (29 maja 2015 roku) o możliwość zapoznania się z koncepcją pożądanego wizerunku miasta, przygotowaną przez pana Michała Skrzypka i otrzymał odpowiedź, że "jest taka możliwość". Jak sam potwierdził podczas bieżącej sesji, skorzystał z tej możliwości. Radny otrzymał wtedy dokładnie to, o co wnioskował. Podnoszenie teraz, że nie otrzymał kserokopii, o które nie wnioskował, wydaje się bezzasadne.
Natomiast wspomniany radny Wojciech Brym złożył interpelację związaną z utworzeniem strategii promocji miasta i otrzymał kilkunastostronicowe opracowanie "do domu".
Emocjonująca dyskusja trwała ok. 45 minut.
Większość radnych uznało skargę za bezzasadną. Za takim rozwiązaniem
opowiedziało się 12 rajców, 5 było przeciw, 1 się wstrzymał.
Po ogłoszeniu wyników głosowania radny Paweł Bielański przeczytał oświadczenie, którego tekst publikujemy poniżej.
OPINIA sekretarza Michała Pawlaczyka
ws. skargi radnego Pawła Bielańskiego
OPINIA radcy prawnego Magdy Nikonor
ws. skargi radnego Pawła Bielańskiego
Także inni napisali o tym
"Panorama Oleśnicka" Nr 49, 8-14 grudnia 2020, s. 4:
"Przykro słuchać, jak prawna interpretacja demokratycznej władzy idzie w kierunku zawężającym uprawnienia radnego, a nie w kierunku rozszerzającym je. A tym samym w kierunku ograniczenia prawa obywateli. Radny, który w założeniu ma kontrolować władzę, może sobie przejrzeć plik dokumentów, ale nie może ich skserować, aby omówić i przeanalizować z mieszkańcami. Tak ma to wyglądać w samorządzie, który szczyci się, że jest ostoją demokracji?!... To pierwsza fatalna wiadomość dla opinii publicznej.
Drugi aspekt to próba cwaniackiego zwekslowania problemu na kwestię, w jakim trybie radny się zwraca o informację. Gdyby w trybie zapytania o informację publiczną, no to dokument skserowany by dostał. I o co tu kruszyć kopie? - wzruszają ramionami przedstawiciele władzy. No właśnie jest o co!
Podkreślmy to dobitnie. Otóż po sygnale mieszkańców radny błyskawicznie udaje się do Urzędu, otrzymuje dokumenty i wspólnie z oleśniczanami może rozpocząć działania, np. wstrzymujące niekorzystne dla nich rozwiązania. W trybie informacji publicznej mamy terminy na odpowiedź. Długie terminy. W dodatku od rozpoczęcia pandemii i władze centralne, i wiele samorządów, w tym oleśnicki, rozciąga te terminy w nieskończoność, zawsze mając w zanadrzu argument - wytrych, że ustawa covidowa na to pozwala.
Zobaczmy teraz, po czyjej stronie stanie sąd administracyjny - władzy czy obywatela. Pewności nie ma żadnej..."
Roman Rybak
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Merytoryczna dyskusja. Komentujący są wyrazicielami własnych opinii.
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.