Budżet obywatelski to „stawianie drzwi na otwartym polu”. Oceniając konstrukcję prawną i skutki funkcjonowania tego projektu przez ostatnie dwa lata stwierdzam, że korzystniej jest po prostu złożyć petycję.
Rada Miasta Oleśnicy po raz trzeci w tej kadencji zdecydowała o przeprowadzeniu konsultacji społecznych pod nazwą Oleśnicki Budżet Obywatelski (OBO). Dwukrotnie ten projekt poparłam, gdyż ideę angażowania społeczności miasta w sprawy publiczne uważam za słuszną i wartą wdrożenia. Trzeciej edycji OBO nie popieram - w głosowaniu nad projektem uchwały oddałam głos wstrzymujący.
Powody mej dezaprobaty są następujące:
1. Niespójność merytoryczna
Oceniając na wstępie treść projektu uchwały pod względem formalno-prawnym zauważyć należy wewnętrzną niespójność merytoryczną, co będzie rodziło problemy z jej stosowaniem. Szczegółowe uwagi zgłosiłam na posiedzeniach komisji, jednak poprawki nie zostały naniesione. Projekt nie zyskał mej akceptacji.
2. Zła sytuacja finansowa Miasta Oleśnicy
Decyzja o przeprowadzeniu OBO to decyzja o przeznaczeniu 570 tys. zł na wydatki, które nie są uznane przez administrację za konieczne. Gdyby było inaczej, zostałyby uwzględnione w planach finansowych na rok bieżący i ujęte w budżecie. Należy pamiętać o priorytetach, o trudnej sytuacji finansowej Miasta.
Przypominam, że deficyt budżetowy w roku bieżącym wynosi pond 10 mln, co oznacza, że wydatki miejskie w wysokości ponad 10 mln zł nie mają pokrycia w dochodach. Skutkować to będzie koniecznością zaciągnięcia długu celem spłaty wcześniejszych zobowiązań. Już w tej chwili zagrożona jest płynność finansowa Miasta i prawdopodobnie w maju zostanie przedłożony projekt uchwały w sprawie wyrażenia zgody na emisję obligacji w celu pokrycia bieżącego zadłużenia Miasta. Oleśnica wejdzie w “spiralę zadłużenia”.
Przypominam też, że budżet Miasta jest realnie zagrożony olbrzymim odszkodowaniem w wysokości 38 mln zł. a inwestycja w „stary szpital” nadal niemal w całości obciąża budżet Miasta. Jej wartość to obecnie ponad 20 mln zł, przy czym w przypadku ewentualnego dofinansowania z funduszy unijnych możemy uzyskać zwrot maksymalnie 6 mln.
Przypominam, że znacząco ograniczone są wydatki na remonty dróg, chodników i na modernizację podwórzy.
Podsumowując, Miasta Oleśnicy nie stać na projekt, który skutkuje wydatkowaniem 570 tys. zł na cele, które nie są niezbędne z punktu widzenia bieżących potrzeb miasta.
3. Nieprawidłowa realizacja
Praktyka pokazuje, że administracja nie może zagwarantować prawidłowej realizacji uchwały. Odnosząc się do konkretnego przypadku, jaki miał miejsce w ubiegłym roku, wskazać należy na:
- błędną wycenę szacunkową wartości zadania - dokonaną przez administrację, przy czym właściwie trudno mówić o błędzie, to raczej konieczność dostosowania się do realizacji celów burmistrza niż rzeczywisty błąd merytoryczny pracownika.
- postawienie hipotetycznego zarzutu niecelowości i niegospodarności wydatku, czyli naruszenia art. 44 ust. 3 pkt. 1 ppkt a) oraz b) ustawy z dnia 27 sierpnia 2009 r. o finansach publicznych (Dz. U. z 2016 poz. 1870). Przytoczony przepis to jedno z kryteriów weryfikacji zadań wpisanych do projektu uchwały. Wskazanie na hipotetyczne naruszenie przywołanego przepisu jest wyjściem poza krąg kryteriów wymienionych w uchwale o OBO i dowodzi, że spełnienie kryteriów nie ma znaczenia.
W konsekwencji, w tym konkretnym przypadku, mieliśmy do czynienia z odrzuceniem zadania i jego usunięciem z katalogu tych, które zostały poddane pod głosowanie. Jest to działanie wbrew postanowieniom uchwały, działanie bezprawne i niesprawiedliwe, którego oczywistość budzi niepokój.
4. Niepokojące skutki społeczne
Wiele wysiłku zostało włożone przez inicjatorów i organizatorów projektu w to, aby nadać pozytywny wydźwięk tej inicjatywie. Tymczasem z przekazanych opinii mieszkańców wynika strach wobec braku anonimowości. Mieszkańcy wiedzą, że głosując podpisują się PESEL-em a to oznacza dostęp do wszystkich informacji na ich temat. Jest to strach przed powiązaniem uczestnika głosowania z konkretnym zadaniem, w szczególności gdy zaangażowana w temat jest osoba publiczna. Zauważalny jest też brak zaufania do prawidłowości ogłoszonych wyników. W rezultacie pojawiło się poczucie bezcelowości podejmowania jakiejkolwiek aktywności a zatem są to efekty odwrotne od zamierzonych. Trudno jest ustalić konkretne źródła takich opinii, można jednak przypuszczać, że jest to konsekwencja sposobu sprawowania władzy przez obecnie rządzących.
- Brak jest jakichkolwiek ograniczeń dotyczących przedmiotu petycji – brak jakichkolwiek kryteriów oceny i sformalizowanego procesu ich weryfikacji.
- Petycje można wnosić w każdym czasie, nie ma ograniczenia harmonogramem, jak to ma miejsce w przypadku budżetu obywatelskiego.
- Petycje mogą być dowolnie sformułowane; nie wymagają formularza i załącznika z określoną liczbą podpisów osób popierających, tak jak ma to miejsce w OBO.
- Gromadzenie podpisów osób popierających petycję w sposób bezpośredni (a nie elektroniczny jak w OBO) skutkuje natychmiastowym rezultatem; w przypadku OBO inicjator zadania nigdy nie ma pewności, czy jego wysiłek przyniesie skutek.
- Wnoszący petycję ma pełną wiedzę o ilości osób popierających, zna ich dane osobowe i adresowe (!). W OBO – brak takiej wiedzy. Wnoszący petycję może w ten sposób stworzyć grupę osób, która będzie się potem mogła zaangażować w realizację projektu.
- Kolejne osoby proszone o poparcie chętniej się decydują widząc podpisy innych – grupa przyciąga i wyzwala odwagę cywilną (!). W przypadku głosowania nad zadaniami OBO nie ma dostępu do tego rodzaju wiedzy – głosujący są wobec siebie anonimowi.
- W OBO brak jest anonimowości wobec administracji, natomiast anonimowi wobec siebie i wobec wnioskodawcy są uczestnicy głosowania. Sytuacja ta nie sprzyja tworzeniu się grupy. Korzyści z tak wyrażonej aktywności odnoszą tylko przedstawiciele władzy, pozyskując informacje o preferencjach społecznych w kontekście zgłaszanych i popieranych zadań.
- Lista osób popierających petycję jest dobrowolna. Zazwyczaj jednak jest dołączana, gdyż stanowi istotny, dodatkowy argument. W OBO istnieje obowiązek przedstawienia co najmniej 15 głosów poparcia a właściwe głosowanie odbywa się dopiero poprzez system elektroniczny.
- Od wnoszącego petycję zależy, w jaki sposób będzie gromadził głosy poparcia i jak długo. W OBO nie ma tej swobody – głosowanie odbywa się w ściśle określonych warunkach.
- W obydwu przypadkach to burmistrz podejmuje ostateczną decyzję. Inicjatywa uchwałodawcza w zakresie budżetu jest ustawowo zagwarantowana burmistrzowi i żadne konsultacje społeczne tego zmienić nie mogą. Rozpatrując petycję podlegli burmistrzowi pracownicy nie muszą rozważać, czy dane zadanie spełnia kryteria OBO czy nie – po prostu realizują polecenia burmistrza (!). Dla wnoszących petycję korzyścią jest jednoznaczne wskazanie osoby odpowiedzialnej za jej rozstrzygnięcie, osoby ponoszącej konsekwencje merytoryczne i polityczne - jest to burmistrz. OBO powoduje rozmycie odpowiedzialności.
W czym OBO jest lepsze? Jest to forma zbiorowej zabawy – ma ładną nazwę, zawiera element tajemnicy, element rywalizacji, poprzez pokonywanie kolejnych etapów angażuje jak gra komputerowa. Dostarcza dreszczyku emocji przed zakończeniem głosowania a na koniec daje pole do popisu dla fanów „political fiction” poszukujących odpowiedzi, dlaczego wygrały te a nie inne projekty. W przypadku petycji odpowiedź jest prosta – bo burmistrz tak zdecydował.
Żadna forma nie gwarantuje realizacji zadania. Nawet, jeśli w OBO zadanie uzyska największą ilość punktów, może nie zostać zrealizowane. Nie zapominajmy, że OBO to tylko konsultacje społeczne.
Reasumując, nie popieram budżetu obywatelskiego, ale polecam inną formę aktywności społecznej – składanie petycji. Forma ta jest znacznie prostsza od budżetu obywatelskiego i nie stwarza problemów w toku realizacji: tak dla przedkładających postulaty, jak i dla administracji. W praktyce stosowana powinna być wtedy, gdy jest to naprawdę konieczne a nie dla zabawy. Polecam petycje wszystkim zwolennikom transparentności władzy, gdyż OBO transparentne nie jest.
Małgorzata Lipska