Władysław Kołaciński „Żbik” – legendarny dowódca partyzancki
Zdjęcie 1. Władysław Kołaciński „Żbik”
Młodzieńcze
lata
Władysław
Kołaciński „Żbik” urodził się 10 marca 1911 roku w
Piekarach, wsi leżącej pomiędzy Piotrkowem Trybunalskim a Bełchatowem, w
powiecie piotrkowskim, w wielodzietnej
rodzinie chłopskiej o tradycjach patriotycznych (w czasie I wojny światowej
wszyscy bracia Władysława – Ignacy, Józef i Stanisław – byli żołnierzami Józefa
Piłsudskiego, służyli w Legionach Polskich; podczas II wojny światowej
Ignacy był oficerem medycznym sił lotniczych Wielkiej Brytanii, Royal Air Force).
Po
ukończeniu szkoły podstawowej w Woźnikach wyjechał do Łodzi, gdzie uczył się w
Szkole Rzemiosł Towarzystwa Salezjańskiego. W latach 1932-1935 odbywał służbę
wojskową w Marynarce Wojennej, m.in. na kontrtorpedowcu ORP „Burza”. Następnie,
już jako cywil, pracował w Polskich Liniach Lotniczych LOT w miejscowości Rumia-Zagórze.
24 sierpnia 1939 roku wrócił do
jednostki i wziął udział w kampanii wrześniowej w szeregach Lądowej Obrony Wybrzeża, w III
Kolumnie Samochodowej w Gdyni na Oksywiu. W wyniku szybkich postępów wojsk
agresora Władysław zdecydował zgłosić się na ochotnika do brygady szturmowej i
jako dowódca plutonu walnie przyczynił się do odbicia osiedla Kaczy Dół. Za
zasługi został mianowany dowódcą kompanii.
W konspiracji
18
września 1939 roku trafił do niemieckiego obozu jenieckiego w Stargardzie
Pomorskim, gdzie przebywał do połowy
1940 roku. W wydostaniu się na wolność pomógł mu kpt. dr Gosiewski,
kolega jego brata – Ignacego. Dzięki
kapitanowi Władysław uzyskał status „inwalidy wojennego”. To sprawiło,
że w czerwcu 1940 roku mógł powrócić do rodzinnego domu
w Piekarach. Wolność przywróciła mu chęć do życia, nie dawało mu jednak spokoju, jak to się stało, że przegrali tę
walkę tak szybko, dlaczego ponieśli klęskę. Szybko podjął decyzję o prowadzeniu
dalszej walki z okupantem, rozpoczął działalność konspiracyjną i już w sierpniu
1940 roku wstąpił do Organizacji Wojskowej Stronnictwa Narodowego (późniejszej
NOW – Narodowa Organizacja Wojskowa). Po latach stwierdził, że wybór
organizacji konspiracyjnej był zupełnie przypadkowy: „Do wybuchu wojny nie
należałem do żadnej partii politycznej. Nie kierowałem się też żadnymi
sympatiami politycznymi. Było mi więc obojętne, jaki znak, jaka nazwa –
wystarczyło, że duch był polski. Tak samo złożyłbym przysięgę w Związku Walki
Zbrojnej czy Batalionach Chłopskich. Złożyłbym był ją w każdej organizacji
prawdziwie niepodległościowej, gdybym był natknął się na nią jako pierwszą”.
Z początku
Komenda Główna powierzyła mu organizowanie siedmio-osobowych oddziałów w gminie
Woźniki. Z czasem teren jego dowodzenia powiększał się, podobnie jak tworzona
przez niego siatka konspiracyjna. Dzięki sprawnej rozbudowie struktur
konspiracyjnych po kilku miesiącach był już komendantem w trzech gminach w
powiecie piotrkowskim: Woźniki, Parzniewice i Krzyżanów.
Pracę
„Żbika” obserwował wójt gminy, Niemiec – Majer, który „na zebraniu sołtysów
oświadczył, że gniazdo Kołacińskich zniszczy i wypali, a Kołacińskim odechce
się Polski...”. Rodzina Kołacińskich stanęła przed poważnym
zagrożeniem. Pierwszy został aresztowany przez gestapo i wywieziony do
obozu koncentracyjnego w Auschwitz najstarszy
brat Władysława – Józef. Tam też został zamordowany. W obawie przed
aresztowaniem ze strony Niemców Władysław
zbiegł w marcu 1943 roku do Częstochowy.
W
tym czasie Narodowa Organizacja Wojskowa przeżywała poważny kryzys, który
doprowadził do rozłamu, w wyniku czego część oficerów utworzyła Narodowe Siły Zbrojne. W Częstochowie
odwiedzili Władysława przedstawiciele nowej organizacji i zaproponowali mu
organizowanie bojówek w powiecie włoszczowskim. W ten sposób Kołaciński dołączył do Narodowych Sił
Zbrojnych i przybrał nazwisko Władysław Leszczyński, pseudonim „Żbik”.
Ten pseudonim zachował już do końca wojny.
Szef
Sztabu Komendy Okręgowej NSZ w Częstochowie, porucznik Tomasz Jarczewski, ps.
„Tomasz”, powierzył „Żbikowi” wyszkolenie przyszłych kadr wojskowych dla NSZ w
powiecie włoszczowskim. Wkrótce Kołaciński został szefem dywersji i
egzekutywy, objął też funkcję komendanta Akcji Specjalnej powiatu
włoszczowskiego NSZ, a następnie Komendy Okręgu VI Częstochowskiego. Brał
udział w akcjach w Kielcach,
Częstochowie, Koniecpolu.
Akcje
Specjalne służyły organizacjom niepodległościowym m.in. do zdobywania funduszy
i żywności na dalszą działalność oraz do zwalczania bandytyzmu, karania
konfidentów i zwalczania wrogich oddziałów partyzanckich. Kołaciński całkowicie
poświęcił się swojej pracy, a jego wzmożona działalność konspiracyjna
nie uszła uwadze gestapo, które intensywnie poszukiwało „Żbika”.
Zdjęcie 2. Władysław Kołaciński "Żbik"
W
lipcu 1943 roku przypadkowo podczas wizyty u fryzjera został aresztowany przez gestapo pod fałszywym nazwiskiem Józef
Mielczarek i
osadzony w więzieniu w Częstochowie. 22 sierpnia 1943 roku został
włączony do transportu wiozącego więźniów do obozu koncentracyjnego w Auschwitz. Wraz z kilkoma więźniami udało
mu się zbiec z transportu. Po powrocie okazało się, że niemal cała siatka
konspiracyjna we Włoszczowie została zniszczona.
Od
września 1943 roku Kołaciński otrzymał funkcję dowódcy jednego z większych
oddziałów partyzanckich NSZ. Oddział „Żbika” rozwijał się w szybkim tempie, tak
że w niedługim czasie stał się jednym z największych na Kielecczyźnie, w
szczytowym okresie osiągając liczbę nawet 300 żołnierzy. Teren walk „Żbika” to
okolice Oleszna, Komornik, Radkowa, Rząbca, Krzelowa, Zagnańska i wielu innych
miejscowości. Walki te były głównie związane z ochroną mieszkańców przed
pacyfikacją hitlerowską oraz ochroną przed okradaniem i mordowaniem przez różne
organizacje komunistyczne. W czerwcu 1944 roku oddział został włączony do 204.
pułku piechoty NSZ. A gdy 11 sierpnia 1944 roku powstała Brygada Świętokrzyska,
został włączony do Brygady i działał w jej szeregach do stycznia 1945 roku.
Zdjęcie 3. Grupa
Żołnierzy z oddziału kpt. „Żbika” (lipiec 1944)
W lutym 1944 roku Władysław
Kołaciński nawiązał kontakty z komendantem żandarmerii, hauptmannem Huste.
Kontakty te stały się bezpośrednią przyczyną oskarżeń o kolaborację, i to
zarówno ze strony organizacji komunistycznych, jak i Armii Krajowej. Również i
Komenda Główna NSZ zagroziła Kołacińskiemu sądem wojennym za „zdradę”. Donos
do Komendy złożył komendant Armii Krajowej, Tadeusz Bór-Komorowski. Sprawa domniemanej współpracy
oddziału „Żbika” z żandarmerią niemiecką miała jednak zupełnie inne podłoże. Otóż
Kołaciński kontaktował się z hauptmannem Huste głównie w sprawie wymiany jeńców.
Złapanych podczas starć Niemców wymieniano na więzionych członków podziemia
niepodległościowego. Sam „Żbik” nie czynił tajemnicy z tych kontaktów. Po złożeniu
przez niego obszernych wyjaśnień płk Ignacy Oziewicz wycofał wyrok. Historycy
nie są zgodni co do czasu trwania kontaktów „Żbika” z szefem żandarmerii. Zdaniem
jednych miały charakter jednorazowy, zdaniem innych trwały do września 1944
roku.
Co do
oskarżeń na temat swojej współpracy z Niemcami sam „Żbik” odniósł się w liście
do Komendy Służby Bezpieczeństwa w Piotrkowie:
„O ironio mnie posądzać o podobne rzeczy, którego rok męczyli i zamordowali mi
brata w Oświęcimiu, mnie tłuczono i katowano przez miesiąc w gestapo w
Częstochowie, byłem wieziony do Oświęcimia w dniu 22 sierpnia 43 r. I wyszedłem
z transportu z własnej inicjatywy i własnych siłach, współdziałając z komunistą
Krysiak Częstochowa Kiedrzyn, gołymi rękoma wymordowaliśmy gestapowców i
uwolniliśmy cały wagon 20 ludzi. […] podła propaganda głosiła, że Niemcy mnie
zwolnili w 1944 r. Aresztowano za mnie siostrę i mordowano przez szereg miesięcy.
Bracia wyrzuceni z własnych osiedli – tułali się z drobnymi dziećmi, żyjąc w
nędzy, tym wszystkim dobili mi matkę i moją bratową – i mnie posądzacie o
sentyment dla nich?”.
Bitwa pod Olesznem, 26 lipca 1944 roku
26
lipca 1944 roku pod Olesznem (gmina Krasocin, pow. Włoszczowa) oddział NSZ pod dowództwem mjr Władysława Kołacińskiego
ps. „Żbik” oraz oddział AK mjr Mieczysława Tarchalskiego ps. „Marcin” stoczyły bitwę z ekspedycją karną SS.
Historyk, Ryszard Kowalczyk,
podczas uroczystych obchodów 68. rocznicy bitwy pod Olesznem tak opowiada o tym
wydarzeniu:
„Dzień 26 lipca 1944 roku był
zwykłym letnim dniem. Wielu mieszkańców Oleszna było na polu, gdzie w pocie
czoła zbierali owoce swojej całorocznej pracy. Z pewnością pośród łanów żyta
krzątali się żniwiarze, między polami a domostwami krążyły zaprzężone w konie
furmanki, wyładowane snopami zboża. Właśnie w taki dzień zmierzała do Oleszna
ekspedycja karna SS, mająca na celu dokonać pacyfikacji miejscowości, której
wielu mieszkańców należało do oddziałów partyzanckich lub udzielało im pomocy.
Czym mogła być dla mieszkańców Oleszna taka pacyfikacja dobitnie świadczy
przykład pobliskiej Skałki Polskiej, gdzie Niemcy w dniu 11 maja 1943 roku
wymordowali mieszkańców wioski, a następnie doszczętnie ją spalili. Taki
właśnie los miał spotkać naszych dziadów i ojców przed 68 laty. Na szczęście
dla nas ta karna ekspedycja została powstrzymana przez oddział Narodowych Sił
Zbrojnych pod dowództwem majora Władysława
Kołacińskiego „Żbika”. Do walki z
Niemcami u boku oddziału NSZ przyłączył się dowódca oddziału AK major Mieczysław Tarchalski „Marcin”, który na słowa zwiadowcy, że
„Żbik” bije Niemców pod Olesznem, pospieszył natychmiast z pomocą, nie bacząc
na różnice polityczne. Ważna była bowiem dla obu bohaterskich dowódców i ich
odważnych żołnierzy świadomość wspólnego zagrożenia ze strony niemieckiego
okupanta i płynąca z serca szczera miłość do ojczyzny – matki”.
Bitwa pod Rząbcem, 8 września 1944 roku
Jednym
z poważnych zarzutów wysuwanych wobec Władysława Kołacińskiego „Żbika” jest
jego uczestnictwo w akcji pod Rząbcem, gdzie oddziały NSZ rozbiły siły Armii
Ludowej, dowodzonej przez Tadeusza Grochala – „Tadka Białego”. W akcji
uczestniczył 204. pułk piechoty ziemi sandomierskiej pod dowództwem kpt. Kołacińskiego.
8 września 1944 roku w pobliżu wsi Rząbiec jeden z oddziałów Brygady
Świętokrzyskiej wpadł w zasadzkę zastawioną przez partyzantów Armii Ludowej z
Tadeuszem Grochalem „Tadkiem Białym” na czele. Po stronie „Tadka Białego” było
kilkudziesięcioosobowe zgrupowanie „partyzantki sowieckiej”. Rozpoczęły
się brutalne przesłuchania członków oddziału NSZ. Jednemu z jeńców udało
się zbiec i sprowadzić pomoc. Doszło do walki, którą wygrały oddziały NSZ.
„Tadkowi Białemu” i części partyzantom AL udało się zbiec, pozostali partyzanci
oraz Sowieci dostali się do niewoli. Nie bardzo wiedziano, co z nimi zrobić.
Tymczasem w nocy Sowieci podnieśli bunt, próbując wydostać się z niewoli.
Doszło do strzelaniny, w której zginęło 4 NSZ-owców i 68 bolszewików. Część
ocalałych partyzantów AL została wcielona do NSZ, a część rozbrojona i
puszczona wolno. Po latach „Tadek Biały” insynuował wersję, jakoby oddziały NSZ
wspomagała grupa 2000 Niemców. Wersja ta, utrzymywana przez władze PRL, w
wolnej Polsce została jednak szybko odrzucona. Faktycznie do walki na linii NSZ
– AL doszło, jednak żadnych Niemców tam nie było.
Na
temat bitwy pod Rząbcem napisał w swoich wspomnieniach jej uczestnik, płk
Antoni Szacki ps. „Dąbrowski” „Bohun”:
„Wywiad
Brygady zdobył cenne wiadomości o przygotowaniu przez dowództwo komunistycznych
oddziałów leśnych AL i radzieckich wspólnej koncentracji większych sił celem
zlikwidowania naszej Grupy. O miejscu koncentracji nic nie wiedzieliśmy.
Przypadek zrządził, że natknęliśmy się na większe zgrupowanie tych sił rano,
dnia 8 września w czasie postoju w miejscowości Rząbiec. Po uciążliwym nocnym
marszu, przy pięknej księżycowej pogodzie i względnie dobrych leśnych drogach,
o świcie osiągnęliśmy miejsce postoju. Piękny, słoneczny i ciepły poranek dawał
nadzieję, że po ciężkich trudach żołnierz będzie mógł bezpiecznie odpocząć.
Wieś leżała w głębi dużych lasów, które umożliwiały ukrycie większej jednostki
partyzanckiej. Życzliwość ludności wiejskiej wskazywała na to, że Brygada
zostanie dobrze odżywiona i zaopatrzona. Z okazji święta Matki Boskiej ksiądz
„Mróz”, kapelan Brygady, przygotowywał się do odprawienia mszy świętej. Został
postawiony ołtarz polowy, upiększony brzozami. Osobiście byłem tak zmęczony, że
po wejściu do chałupy, w której kwaterowałem, położyłem się w ubraniu na
rozpostartej na podłodze słomie, aby trochę odpocząć. […] Nie zdążyłem na dobre
zasnąć, gdy do izby wpadł adiutant z meldunkiem o silnym zgrupowaniu leśnych
komunistycznych oddziałów, znajdujących się w gęstym lesie przy gajówce, w odległości
około 2 km od naszego miejsca postoju. Otoczeni kolczastymi drutami, posiadają
ciężkie karabiny maszynowe oraz granatniki. Wysłany z II-go batalionu patrol w
sile 13 ludzi pod dowództwem ppor. „Sanowskiego” po mąkę do młyna został przez
nich złapany i rozbrojony. Wszyscy mają być rozstrzelani. Wiadomość tę
przyniósł furman, który wiózł ich do młyna, a któremu udało się niepostrzeżenie
uciec. Wybiegłem z chaty zabierając z sobą chłopa, który przywiózł nam tę
wiadomość, i zarządziłem alarm 202 pułku. Forsownym marszem ruszyliśmy w
kierunku gajówki. W drodze wydawałem rozkazy poszczególnym oddziałom. Czułem
jakąś wewnętrzną siłę, która pozwoliła mi działać bezbłędnie. Furman, którego
zabrałem ze sobą, wskazywał mi jedynie ogólny kierunek miejsca postoju
oddziałów komunistycznych, ja zaś w pośpiechu patrząc na mapę, prawie widziałem
czy wyczuwałem rozmieszczenie poszczególnych sił nieprzyjaciela i nawet broni
maszynowej i miotaczy min. Plan działania był prosty. Okrążyć i zaatakować.
Jednej kompanii 202 pułku pod dowództwem kpt. „Stepa” kazałem uderzyć od
południa, batalion mjr. Rusina rzuciłem do natarcia na główne siły
nieprzyjaciela od północnego zachodu. Ściągnąłem do pomocy jeszcze batalion 204
pułku pod dowództwem kpt. „Żbika”, który od północnego wschodu miał odciąć
drogę wycofującym się oddziałom komunistycznym. Wszystkie bataliony uderzyły
jednocześnie na odrutowane stanowiska komunistyczne. Zaskoczenie było
całkowite. Nie spodziewali się tak nagłej i szybkiej reakcji. Po godzinnej
walce, pomimo że posiadali dużo broni magazynowej, granatników i amunicji,
wszyscy się poddali. Wzięci do niewoli komunistycznej ppor. „Sanowski” i 12
żołnierzy zostali uratowani od śmierci. Stali już nad wykopanymi dołami,
czekając na egzekucję. Ocaliła ich szybkość naszego uderzenia. Zdobyliśmy dużo
sprzętu wojskowego oraz wzięliśmy do niewoli wielu jeńców, od których, po
przesłuchaniu, dowiedzieliśmy się, że całe zgrupowanie tych oddziałów składało
się z Brygady AL, oddziałów „Białego” oraz batalionu skoczków radzieckich pod
dowództwem kpt. Karajewa – pseudonim „Iwan Iwanowicz”. Zaplanowana koncentracja
miała zadanie zniszczenia Brygady Świętokrzyskiej. Tymczasem karta się
odwróciła. Udało się nam nie tylko uratować naszych ludzi i Brygadę przed
groźnym niebezpieczeństwem, ale także rozgromić komunistów i zasilić się w broń
i amunicję. Zdobyliśmy także archiwa, w których znaleziono dokumenty świadczące
o przygotowaniach Sowietów do ewentualnej wojny z zachodnimi Aliantami oraz
tajne instrukcje niszczenia członków polskich organizacji podziemnych: AK i
NSZ, a także rozkazy gnębienia uchodźców z Warszawy itd. Tam również
znaleźliśmy rozkazy koncentracji leśnych oddziałów radzieckich i PPR celem
pobicia Brygady Świętokrzyskiej. Siły koncentracji komunistycznej wynosiły około
300 ludzi uzbrojonych w broń sowiecką o dużej sile ogniowej. Brygada w tym
czasie osiągnęła liczbę 1400 żołnierzy, uzbrojenie jej jednak było
niedostateczne. Był piękny, słoneczny, jesienny dzień. Pod wieczór cała Brygada
stanęła przed ołtarzem polowym, modląc się i dziękując za ocalenie 13-tu
żołnierzy od śmierci. Ludność wsi Rząbiec wzięła liczny udział w odprawionej
mszy świętej. Wszyscy cieszyli się z rozgromienia partyzantów komunistycznych,
którzy już od dłuższego czasu terroryzowali miejscową ludność, uprawiając
zwykły bandytyzm. Wymarsz Brygady przez wielu żegnany był z żalem, bowiem tego
samego dnia późnym wieczorem opuściliśmy Rząbiec, prowadząc ze sobą jeńców pod
konwojem ppor. „Lamparta”. W nocy podczas marszu jeńcy przerwali konwój i część
z nich uciekła, reszta poległa pod ogniem rkm-ów i pistoletów maszynowych
eskorty. Polacy z oddziałów AL, którym sąd wojskowy nie udowodnił winy
bandytyzmu, zgłosili chęć wcielenia do naszych oddziałów. (Mój ordynans
pochodził z grupy „Tadka Białego”). Ppor. „Sanowski”, dowódca ujętego przez
komunistów patrolu, stojąc przed plutonem egzekucyjnym, przyrzekł Bogu, że w
razie uratowania towarzyszy i siebie od śmierci, życie swe poświęci służbie
Bożej i Kościoła. Uwolniony dosłownie w ostatnich sekundach przed egzekucją,
obietnicy dotrzymał. Po wojnie wstąpił do seminarium duchownego w Rzymie,
następnie studiował teologię na tamtejszym uniwersytecie. Otrzymał tytuł
doktora. Odwiedził mnie i moją rodzinę we Francji pod Bordeaux w 1954 roku.
Wysłany na misję do Afryki zmarł po paru latach na raka”.
Zdjęcie 4. Oddział kpt. "Żbika"
Na Zachód
W wyniku tragicznej sytuacji
Brygady Świętokrzyskiej, położonej między dwoma wrogimi okupantami, dowództwo
podjęło decyzję o przemarszu na Zachód. W styczniu 1945 roku Brygada, licząca
ok. 800-1200 osób, ruszyła w stronę alianckiej strefy wpływów. Jednak oddział
„Żbika” nie wziął udziału w tym przemarszu. Dnia 5 stycznia 1945 roku Kołaciński wraz ze swoim oddziałem oddalił
się od głównej kolumny marszu Brygady
w celu zaatakowania posterunku gestapo. Niespodziewane rozpoczęcie ofensywy sowieckiej
na całej szerokości frontu spowodowało odcięcie kpt. Kołacińskiego od
kolumny marszu, w wyniku czego
nie zdążył już dołączyć do macierzystej jednostki. Nie chcąc narażać swoich
żołnierzy, przedostał się w rejon Radomska, gdzie we wsi Kijów
rozwiązał oddział, a broń ukrył. Następnie wyruszył w rodzinne strony, gdzie w
Piotrkowie Trybunalskim miejscowy oddział Armii Krajowej wyrobił mu fałszywe
papiery. Przyjął wówczas nazwisko Władysław
Kaniewski.
Zdjęcie 5. Brygada Świętokrzyska podczas szkolenia bojowego
Dla
Władysława Kołacińskiego wojna nie skończyła się w 1945 roku, lecz nastąpiła
kolejna okupacja, tym razem sowiecka. W kwietniu 1945 roku odtworzył oddział i
dowodził nim do września, działając
głównie na terenie powiatu piotrkowskiego. Oddział liczył ok. 250
żołnierzy. Po latach „Żbik” ocenił powołanie oddziału jako niewypał: „nie było sensu
walki, słabły morale”. Dlatego po paru miesiącach podjął decyzję o
rozformowaniu oddziału. Chcąc zyskać czas na to, aby wraz z oddziałem
bezpiecznie przeprawić się w rejony lasów spalskich, wysłał list do Urzędu
Bezpieczeństwa w Piotrkowie, w którym wyraził skruchę za popełnione błędy,
obiecał poprawę oraz chęć ujawnienia się i zdania broni. Wieczorem, jeszcze
tego samego dnia, dostarczył do komendy MO w Woźnikach wóz wypełniony bronią.
Dzięki temu fortelowi zapewnił sobie czas niezbędny do rozformowania oddziału i
umożliwienia ucieczki.
Tymczasem
coraz głośniejsze były poszukiwania Władysława Kołacińskiego „Żbika”. Ponieważ w sposób surowy i zdecydowany
zwalczał agentów i konfidentów oraz bandy oddziałów komunistycznych, które
rabowały wioski, pod koniec wojny doczekał się więc propagandowych ataków na
łamach komunistycznej prasy, która przedstawiała go jako faszystę, zbrodniarza i
zdrajcę. Polska Ludowa skazała go na karę śmierci. Ścigała go jako „krwawego
oprawcę”. Mocno poszukiwany
przez NKWD i UB we wrześniu 1945 roku przedostał się przez Szczecin na Zachód do II
Korpusu gen. Władysława Andersa. Służył m.in. w batalionie komandosów w
Macerata we Włoszech, a następnie w Kompaniach Wartowniczych na terenie
amerykańskiej strefy okupacyjnej Niemiec.
Zdjęcie 6. "Żbik" z psami (Niemcy, zima 1949)
Po wojnie
W 1950 roku, gdy wyzbył się wszelkich złudzeń
co do możliwości interwencji aliantów w Polsce, udał się do USA, gdzie się
ożenił, wybudował dom oraz czynnie działał w organizacjach polonijnych i
charytatywnych. Tam też spisał swoje wspomnienia, które po raz pierwszy
zostały wydane w 1961 roku w Chicago nakładem autora pod tytułem „Między młotema swastyką: konspiracja, egzekutywa, partyzantka w Polsce 1940-1945”.
Zdjęcie 7. "Żbik" z jednym z najwierniejszych żołnierzy,
Jackiem Podsiadłym, ps. Jacek (Canada 1989)
Jackiem Podsiadłym, ps. Jacek (Canada 1989)
Do kraju po raz pierwszy od zakończenia wojny
przybył dopiero w 1989 roku, a na stałe powrócił w latach ’90 i zamieszkał w
Warszawie. Gdy po ciężkim wypadku samochodowym mocno podupadł na zdrowiu,
przeniósł się do Płocka, gdzie zamieszkał u siostry swojej żony. Tam też zmarł 8
listopada 1995 roku i został pochowany w grobie rodzinnym na cmentarzu w
Bogdanowie koło Piotrkowa Trybunalskiego.
Zdjęcie 8. Obrazki, które po wojnie "Żbik" stale nosił przy sobie
Z
akt IPN wynika, że aż do 1976 roku prowadzone były przeciwko niemu tzw.
„działania operacyjne”. Jego oddział określany był jako „faszystowska banda
terrorystyczno-rabunkowa”. Wśród zarzutów znalazły się m.in. takie, jak napad
na żołnierzy radzieckich, którym zrabowano 15 krów, albo napady na gospodarzy,
z których jednemu zrabowano „cielaka i dwa prosiaki”, a drugiemu „kilka kotłów
do gotowania”.
1 sierpnia 2007 roku Władysław Kołaciński „Żbik” został pośmiertnie
odznaczony Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski.
13 grudnia 2015 roku w Chicago odbyła się uroczystość odsłonięcia
tablicy upamiętniającej kpt. Władysława Kołacińskiego „Żbika”.
Zdjęcie 9. Tablica upamiętniająca kpt. Władysława Kołacińskiego „Żbika” (Chicago)
W pamięci swoich żołnierzy kpt. Kołaciński pozostał jako kochający
swoich podkomendnych dowódca, który dzięki swojemu męstwu i odwadze uratował
życie wielu z nich, a także zwykłym ludziom: „Na zawsze pozostał wierny
wartościom, które najpełniej wyraża hasło Bóg – Honor – Ojczyzna”.
Bibliografia
- Boratyn Iwona, Historycy obalają mit o Narodowych Siłach Zbrojnych: Brygada Świętokrzyska, „Głos Włoszczowy i Powiatu EXPRESS” (2014) Nr 1, s. 3.
- Czyż Sławomir, Kołaciński Władysław ps. „Żbik”, http://nsz.com.pl/index.php/zyciorysy/228--wadysaw-koaciski-qbikq (28.01.2015).
- Czyż Sławomir, W marszu i boju. Zdjęcia prezentujące historię Brygady Świętokrzyskiej, w: Historia ONR i NSZ, http://www.onr.czyz.org/topic-6-aktualna-1-galeria.html (10.02.2016).
- Gałuszko Waldemar, Między swastyką a sierpem i młotem, film 2012, https://www.youtube.com/watch?v=QUdYO8KWhXI (03.02.2016).
- Kowalczyk Ryszard, Mieszkańcy Oleszna nie zapomnieli..., http://www.noworadomsk.com/zbior/strony/radomsko/oleszno/oleszno01.html (05.02.2016).
- Lenczewski Tomasz, Zaginiony list kpt. NSZ Władysława Kołacińskiego – „Żbika” do władz bezpieczeństwa z lipca 1945 r., 24.07.1945, http://www.lenczewski.com.pl/zbik.html (15.02.2016).
- Lesiak Paweł, 100 rocznica urodzin Majora Władysława Kołacińskiego „Żbika”, http://www.w-sercu-polska.org/joomla/index.php?option=com_content&view=article&id=4382:100-rocznica-urodzin-majora-wadysawa-koaciskiego-bika&catid=10:pamiec-walka-i-meczenstwo&Itemid=16 (28.01.2015).
- Reising Paweł, Władysław Kołaciński „Żbik” był legendarnym dowódcą partyzanckim w powiecie włoszczowskim, http://piotrkowtrybunalski.naszemiasto.pl/artykul/wladyslaw-kolacinski-zbik-byl-legendarnym-dowodca,1474761,art,t,id,tm.html?gclid=CNO1mt23t8MCFQXItAodOwkADg (28.01.2015).
- Rydz Tadeusz, Kpt. Władysław Kołaciński ps. „Żbik”: Żołnierz Narodowych Sił Zbrojnych, http://www.w-sercu-polska.org/joomla/index.php?option=com_content&view=article&id=325:kpt-wadysawa-koaciskiego-ps-qbikq&catid=10:pamiec-walka-i-meczenstwo&Itemid=16 (28.01.2015).
- Sierchuła Rafał, Narodowe Siły Zbrojne (1942-1946), „Biuletyn Instytutu Pamięci Narodowej”, (2007) Nr 8-9 (79-80), s. 62-66.
- Szacki „Bohun” „Dąbrowski” Antoni, Byłem dowódcą Brygady Świętokrzyskiej Narodowych Sił Zbrojnych, Londyn 1984, s. 113–116.
- Szarski Władysław, 10 dni obrony Kępy Oksywskiej, http://hela.com.pl/oksywie.htm (04.02.2015).
- Świetliński Michał, Lebiedowicz Karolina, Bitwa pod Olesznem: NSZ i AK wspólnie przeciw Niemcom, http://wmeritum.pl/bitwa-olesznem-nsz-ak-wspolnie-przeciw-niemcom/61154 (05.02.2016).
- Żbik, Do Komendy Służby Bezpieczeństwa w Piotrkowie, w: Tomasz Lenczewski, Zaginiony list kpt. NSZ Władysława Kołacińskiego – „Żbika” do władz bezpieczeństwa z lipca 1945 r., 24.07.1945, http://www.lenczewski.com.pl/zbik.html (15.02.2016).
- 69ta rocznica zwycięskiej bitwy pod Olesznem, 28.07.2013, w: Okręg Świętokrzyski ZŻ NSZ, https://www.youtube.com/watch?v=us0_p1vr74w (05.02.2016).
- Bazy Lotnicze 1939, http://www.dws.org.pl/viewtopic.php?f=59&t=132027 (04.02.2015).
- Brygada Świętokrzyska – Władysław Kołaciński „Żbik”, http://narodowygrodzisk.bloog.pl/id,342252965,title,Brygada-Swietokrzyska-Wladyslaw-Kolacinski-Zbik,index.html?smoybbtticaid=6143e5 (28.01.2015).
- Lista starszeństwa oficerów zawodowych korpusu sanitarnego 1934 r., http://www.stankiewicze.com/index.php/index.php?kat=29&sub=492 (04.02.2015).
- Odsłonięcie tablicy „Żbika” w Chicago, w: Narodowe Siły Zbrojne – nowe pokolenie Chicago, http://nszchicago.com/uroczystosc-odsloniecia-tablicy-kpt-wladyslawa-kolacinskiego-zbika-w-chicago/ (15.02.2016).
- Władysław Kołaciński, w: Wikipedia, http://pl.wikipedia.org/wiki/W%C5%82adys%C5%82aw_Ko%C5%82aci%C5%84ski (28.01.2015).
Wojenne wspomnienia Żołnierza Wyklętego -
Elita!
OdpowiedzUsuń