Władysław Kołaciński "Żbik" - legendarny dowódca partyzancki


Władysław Kołaciński „Żbik” – legendarny dowódca partyzancki



Zdjęcie 1. Władysław Kołaciński „Żbik”

Młodzieńcze lata
Władysław Kołaciński „Żbik” urodził się 10 marca 1911 roku w Piekarach, wsi leżącej pomiędzy Piotrkowem Trybunalskim a Bełchatowem, w powiecie piotrkowskim, w wielodzietnej rodzinie chłopskiej o tradycjach patriotycznych (w czasie I wojny światowej wszyscy bracia Władysława – Ignacy, Józef i Stanisław – byli żołnierzami Józefa Piłsudskiego, służyli w Legionach Polskich; podczas II wojny światowej Ignacy był oficerem medycznym sił lotniczych Wielkiej Brytanii, Royal Air Force).

Po ukończeniu szkoły podstawowej w Woźnikach wyjechał do Łodzi, gdzie uczył się w Szkole Rzemiosł Towarzystwa Salezjańskiego. W latach 1932-1935 odbywał służbę wojskową w Marynarce Wojennej, m.in. na kontrtorpedowcu ORP „Burza”. Następnie, już jako cywil, pracował w Polskich Liniach Lotniczych LOT w miejscowości Rumia-Zagórze. 24 sierpnia 1939 roku wrócił do jednostki i wziął udział w kampanii wrześniowej w szeregach Lądowej Obrony Wybrzeża, w III Kolumnie Samochodowej w Gdyni na Oksywiu. W wyniku szybkich postępów wojsk agresora Władysław zdecydował zgłosić się na ochotnika do brygady szturmowej i jako dowódca plutonu walnie przyczynił się do odbicia osiedla Kaczy Dół. Za zasługi został mianowany dowódcą kompanii.

W konspiracji 
18 września 1939 roku trafił do niemieckiego obozu jenieckiego w Stargardzie Pomorskim, gdzie przebywał do połowy 1940 roku. W wydostaniu się na wolność pomógł mu kpt. dr Gosiewski, kolega jego brata – Ignacego. Dzięki kapitanowi Władysław uzyskał status „inwalidy wojennego”. To sprawiło, że w czerwcu 1940 roku mógł powrócić do rodzinnego domu w Piekarach. Wolność przywróciła mu chęć do życia, nie dawało mu jednak spokoju, jak to się stało, że przegrali tę walkę tak szybko, dlaczego ponieśli klęskę. Szybko podjął decyzję o prowadzeniu dalszej walki z okupantem, rozpoczął działalność konspiracyjną i już w sierpniu 1940 roku wstąpił do Organizacji Wojskowej Stronnictwa Narodowego (późniejszej NOW – Narodowa Organizacja Wojskowa). Po latach stwierdził, że wybór organizacji konspiracyjnej był zupełnie przypadkowy: Do wybuchu wojny nie należałem do żadnej partii politycznej. Nie kierowałem się też żadnymi sympatiami politycznymi. Było mi więc obojętne, jaki znak, jaka nazwa – wystarczyło, że duch był polski. Tak samo złożyłbym przysięgę w Związku Walki Zbrojnej czy Batalionach Chłopskich. Złożyłbym był ją w każdej organizacji prawdziwie niepodległościowej, gdybym był natknął się na nią jako pierwszą”.

Z początku Komenda Główna powierzyła mu organizowanie siedmio-osobowych oddziałów w gminie Woźniki. Z czasem teren jego dowodzenia powiększał się, podobnie jak tworzona przez niego siatka konspiracyjna. Dzięki sprawnej rozbudowie struktur konspiracyjnych po kilku miesiącach był już komendantem w trzech gminach w powiecie piotrkowskim: Woźniki, Parzniewice i Krzyżanów.

Pracę „Żbika” obserwował wójt gminy, Niemiec – Majer, który „na zebraniu sołtysów oświadczył, że gniazdo Kołacińskich zniszczy i wypali, a Kołacińskim odechce się Polski...”. Rodzina Kołacińskich stanęła przed poważnym zagrożeniem. Pierwszy został aresztowany przez gestapo i wywieziony do obozu koncentracyjnego w Auschwitz najstarszy brat Władysława – Józef. Tam też został zamordowany. W obawie przed aresztowaniem ze strony Niemców Władysław zbiegł w marcu 1943 roku do Częstochowy.

W tym czasie Narodowa Organizacja Wojskowa przeżywała poważny kryzys, który doprowadził do rozłamu, w wyniku czego część oficerów utworzyła Narodowe Siły Zbrojne. W Częstochowie odwiedzili Władysława przedstawiciele nowej organizacji i zaproponowali mu organizowanie bojówek w powiecie włoszczowskim. W ten sposób Kołaciński dołączył do Narodowych Sił Zbrojnych i przybrał nazwisko Władysław Leszczyński, pseudonim „Żbik”. Ten pseudonim zachował już do końca wojny.

Szef Sztabu Komendy Okręgowej NSZ w Częstochowie, porucznik Tomasz Jarczewski, ps. „Tomasz”, powierzył „Żbikowi” wyszkolenie przyszłych kadr wojskowych dla NSZ w powiecie włoszczowskim. Wkrótce Kołaciński został szefem dywersji i egzekutywy, objął też funkcję komendanta Akcji Specjalnej powiatu włoszczowskiego NSZ, a następnie Komendy Okręgu VI Częstochowskiego. Brał udział w akcjach w Kielcach, Częstochowie, Koniecpolu. Akcje Specjalne służyły organizacjom niepodległościowym m.in. do zdobywania funduszy i żywności na dalszą działalność oraz do zwalczania bandytyzmu, karania konfidentów i zwalczania wrogich oddziałów partyzanckich. Kołaciński całkowicie poświęcił się swojej pracy, a jego wzmożona działalność konspiracyjna nie uszła uwadze gestapo, które intensywnie poszukiwało „Żbika”. 

Zdjęcie 2. Władysław Kołaciński "Żbik"

W lipcu 1943 roku przypadkowo podczas wizyty u fryzjera został aresztowany przez gestapo pod fałszywym nazwiskiem Józef Mielczarek  i osadzony w więzieniu w Częstochowie. 22 sierpnia 1943 roku został włączony do transportu wiozącego więźniów do obozu koncentracyjnego w Auschwitz. Wraz z kilkoma więźniami udało mu się zbiec z transportu. Po powrocie okazało się, że niemal cała siatka konspiracyjna we Włoszczowie została zniszczona.

Od września 1943 roku Kołaciński otrzymał funkcję dowódcy jednego z większych oddziałów partyzanckich NSZ. Oddział „Żbika” rozwijał się w szybkim tempie, tak że w niedługim czasie stał się jednym z największych na Kielecczyźnie, w szczytowym okresie osiągając liczbę nawet 300 żołnierzy. Teren walk „Żbika” to okolice Oleszna, Komornik, Radkowa, Rząbca, Krzelowa, Zagnańska i wielu innych miejscowości. Walki te były głównie związane z ochroną mieszkańców przed pacyfikacją hitlerowską oraz ochroną przed okradaniem i mordowaniem przez różne organizacje komunistyczne. W czerwcu 1944 roku oddział został włączony do 204. pułku piechoty NSZ. A gdy 11 sierpnia 1944 roku powstała Brygada Świętokrzyska, został włączony do Brygady i działał w jej szeregach do stycznia 1945 roku. 

Zdjęcie 3. Grupa Żołnierzy z oddziału kpt. „Żbika” (lipiec 1944)

W lutym 1944 roku Władysław Kołaciński nawiązał kontakty z komendantem żandarmerii, hauptmannem Huste. Kontakty te stały się bezpośrednią przyczyną oskarżeń o kolaborację, i to zarówno ze strony organizacji komunistycznych, jak i Armii Krajowej. Również i Komenda Główna NSZ zagroziła Kołacińskiemu sądem wojennym za „zdradę”. Donos do Komendy złożył komendant Armii Krajowej, Tadeusz Bór-Komorowski. Sprawa domniemanej współpracy oddziału „Żbika” z żandarmerią niemiecką miała jednak zupełnie inne podłoże. Otóż Kołaciński kontaktował się z hauptmannem Huste głównie w sprawie wymiany jeńców. Złapanych podczas starć Niemców wymieniano na więzionych członków podziemia niepodległościowego. Sam „Żbik” nie czynił tajemnicy z tych kontaktów. Po złożeniu przez niego obszernych wyjaśnień płk Ignacy Oziewicz wycofał wyrok. Historycy nie są zgodni co do czasu trwania kontaktów „Żbika” z szefem żandarmerii. Zdaniem jednych miały charakter jednorazowy, zdaniem innych trwały do września 1944 roku.

Co do oskarżeń na temat swojej współpracy z Niemcami sam „Żbik” odniósł się w liście do Komendy Służby Bezpieczeństwa w Piotrkowie:

„O ironio mnie posądzać o podobne rzeczy, którego rok męczyli i zamordowali mi brata w Oświęcimiu, mnie tłuczono i katowano przez miesiąc w gestapo w Częstochowie, byłem wieziony do Oświęcimia w dniu 22 sierpnia 43 r. I wyszedłem z transportu z własnej inicjatywy i własnych siłach, współdziałając z komunistą Krysiak Częstochowa Kiedrzyn, gołymi rękoma wymordowaliśmy gestapowców i uwolniliśmy cały wagon 20 ludzi. […] podła propaganda głosiła, że Niemcy mnie zwolnili w 1944 r. Aresztowano za mnie siostrę i mordowano przez szereg miesięcy. Bracia wyrzuceni z własnych osiedli – tułali się z drobnymi dziećmi, żyjąc w nędzy, tym wszystkim dobili mi matkę i moją bratową – i mnie posądzacie o sentyment dla nich?”.

Bitwa pod Olesznem, 26 lipca 1944 roku
26 lipca 1944 roku pod Olesznem (gmina Krasocin, pow. Włoszczowa) oddział NSZ pod dowództwem mjr Władysława Kołacińskiego ps. „Żbik” oraz oddział AK mjr Mieczysława Tarchalskiego ps. „Marcin” stoczyły bitwę z ekspedycją karną SS.

Historyk, Ryszard Kowalczyk, podczas uroczystych obchodów 68. rocznicy bitwy pod Olesznem tak opowiada o tym wydarzeniu:

„Dzień 26 lipca 1944 roku był zwykłym letnim dniem. Wielu mieszkańców Oleszna było na polu, gdzie w pocie czoła zbierali owoce swojej całorocznej pracy. Z pewnością pośród łanów żyta krzątali się żniwiarze, między polami a domostwami krążyły zaprzężone w konie furmanki, wyładowane snopami zboża. Właśnie w taki dzień zmierzała do Oleszna ekspedycja karna SS, mająca na celu dokonać pacyfikacji miejscowości, której wielu mieszkańców należało do oddziałów partyzanckich lub udzielało im pomocy. Czym mogła być dla mieszkańców Oleszna taka pacyfikacja dobitnie świadczy przykład pobliskiej Skałki Polskiej, gdzie Niemcy w dniu 11 maja 1943 roku wymordowali mieszkańców wioski, a następnie doszczętnie ją spalili. Taki właśnie los miał spotkać naszych dziadów i ojców przed 68 laty. Na szczęście dla nas ta karna ekspedycja została powstrzymana przez oddział Narodowych Sił Zbrojnych pod dowództwem majora Władysława Kołacińskiego „Żbika”. Do walki z Niemcami u boku oddziału NSZ przyłączył się dowódca oddziału AK major Mieczysław Tarchalski „Marcin”, który na słowa zwiadowcy, że „Żbik” bije Niemców pod Olesznem, pospieszył natychmiast z pomocą, nie bacząc na różnice polityczne. Ważna była bowiem dla obu bohaterskich dowódców i ich odważnych żołnierzy świadomość wspólnego zagrożenia ze strony niemieckiego okupanta i płynąca z serca szczera miłość do ojczyzny – matki”.

Bitwa pod Rząbcem, 8 września 1944 roku
Jednym z poważnych zarzutów wysuwanych wobec Władysława Kołacińskiego „Żbika” jest jego uczestnictwo w akcji pod Rząbcem, gdzie oddziały NSZ rozbiły siły Armii Ludowej, dowodzonej przez Tadeusza Grochala – „Tadka Białego”. W akcji uczestniczył 204. pułk piechoty ziemi sandomierskiej pod dowództwem kpt. Kołacińskiego. 8 września 1944 roku w pobliżu wsi Rząbiec jeden z oddziałów Brygady Świętokrzyskiej wpadł w zasadzkę zastawioną przez partyzantów Armii Ludowej z Tadeuszem Grochalem „Tadkiem Białym” na czele. Po stronie „Tadka Białego” było kilkudziesięcioosobowe zgrupowanie „partyzantki sowieckiej”. Rozpoczęły się brutalne przesłuchania członków oddziału NSZ. Jednemu z jeńców udało się zbiec i sprowadzić pomoc. Doszło do walki, którą wygrały oddziały NSZ. „Tadkowi Białemu” i części partyzantom AL udało się zbiec, pozostali partyzanci oraz Sowieci dostali się do niewoli. Nie bardzo wiedziano, co z nimi zrobić. Tymczasem w nocy Sowieci podnieśli bunt, próbując wydostać się z niewoli. Doszło do strzelaniny, w której zginęło 4 NSZ-owców i 68 bolszewików. Część ocalałych partyzantów AL została wcielona do NSZ, a część rozbrojona i puszczona wolno. Po latach „Tadek Biały” insynuował wersję, jakoby oddziały NSZ wspomagała grupa 2000 Niemców. Wersja ta, utrzymywana przez władze PRL, w wolnej Polsce została jednak szybko odrzucona. Faktycznie do walki na linii NSZ – AL doszło, jednak żadnych Niemców tam nie było.

Na temat bitwy pod Rząbcem napisał w swoich wspomnieniach jej uczestnik, płk Antoni Szacki ps. „Dąbrowski” „Bohun”:

„Wywiad Brygady zdobył cenne wiadomości o przygotowaniu przez dowództwo komunistycznych oddziałów leśnych AL i radzieckich wspólnej koncentracji większych sił celem zlikwidowania naszej Grupy. O miejscu koncentracji nic nie wiedzieliśmy. Przypadek zrządził, że natknęliśmy się na większe zgrupowanie tych sił rano, dnia 8 września w czasie postoju w miejscowości Rząbiec. Po uciążliwym nocnym marszu, przy pięknej księżycowej pogodzie i względnie dobrych leśnych drogach, o świcie osiągnęliśmy miejsce postoju. Piękny, słoneczny i ciepły poranek dawał nadzieję, że po ciężkich trudach żołnierz będzie mógł bezpiecznie odpocząć. Wieś leżała w głębi dużych lasów, które umożliwiały ukrycie większej jednostki partyzanckiej. Życzliwość ludności wiejskiej wskazywała na to, że Brygada zostanie dobrze odżywiona i zaopatrzona. Z okazji święta Matki Boskiej ksiądz „Mróz”, kapelan Brygady, przygotowywał się do odprawienia mszy świętej. Został postawiony ołtarz polowy, upiększony brzozami. Osobiście byłem tak zmęczony, że po wejściu do chałupy, w której kwaterowałem, położyłem się w ubraniu na rozpostartej na podłodze słomie, aby trochę odpocząć. […] Nie zdążyłem na dobre zasnąć, gdy do izby wpadł adiutant z meldunkiem o silnym zgrupowaniu leśnych komunistycznych oddziałów, znajdujących się w gęstym lesie przy gajówce, w odległości około 2 km od naszego miejsca postoju. Otoczeni kolczastymi drutami, posiadają ciężkie karabiny maszynowe oraz granatniki. Wysłany z II-go batalionu patrol w sile 13 ludzi pod dowództwem ppor. „Sanowskiego” po mąkę do młyna został przez nich złapany i rozbrojony. Wszyscy mają być rozstrzelani. Wiadomość tę przyniósł furman, który wiózł ich do młyna, a któremu udało się niepostrzeżenie uciec. Wybiegłem z chaty zabierając z sobą chłopa, który przywiózł nam tę wiadomość, i zarządziłem alarm 202 pułku. Forsownym marszem ruszyliśmy w kierunku gajówki. W drodze wydawałem rozkazy poszczególnym oddziałom. Czułem jakąś wewnętrzną siłę, która pozwoliła mi działać bezbłędnie. Furman, którego zabrałem ze sobą, wskazywał mi jedynie ogólny kierunek miejsca postoju oddziałów komunistycznych, ja zaś w pośpiechu patrząc na mapę, prawie widziałem czy wyczuwałem rozmieszczenie poszczególnych sił nieprzyjaciela i nawet broni maszynowej i miotaczy min. Plan działania był prosty. Okrążyć i zaatakować. Jednej kompanii 202 pułku pod dowództwem kpt. „Stepa” kazałem uderzyć od południa, batalion mjr. Rusina rzuciłem do natarcia na główne siły nieprzyjaciela od północnego zachodu. Ściągnąłem do pomocy jeszcze batalion 204 pułku pod dowództwem kpt. „Żbika”, który od północnego wschodu miał odciąć drogę wycofującym się oddziałom komunistycznym. Wszystkie bataliony uderzyły jednocześnie na odrutowane stanowiska komunistyczne. Zaskoczenie było całkowite. Nie spodziewali się tak nagłej i szybkiej reakcji. Po godzinnej walce, pomimo że posiadali dużo broni magazynowej, granatników i amunicji, wszyscy się poddali. Wzięci do niewoli komunistycznej ppor. „Sanowski” i 12 żołnierzy zostali uratowani od śmierci. Stali już nad wykopanymi dołami, czekając na egzekucję. Ocaliła ich szybkość naszego uderzenia. Zdobyliśmy dużo sprzętu wojskowego oraz wzięliśmy do niewoli wielu jeńców, od których, po przesłuchaniu, dowiedzieliśmy się, że całe zgrupowanie tych oddziałów składało się z Brygady AL, oddziałów „Białego” oraz batalionu skoczków radzieckich pod dowództwem kpt. Karajewa – pseudonim „Iwan Iwanowicz”. Zaplanowana koncentracja miała zadanie zniszczenia Brygady Świętokrzyskiej. Tymczasem karta się odwróciła. Udało się nam nie tylko uratować naszych ludzi i Brygadę przed groźnym niebezpieczeństwem, ale także rozgromić komunistów i zasilić się w broń i amunicję. Zdobyliśmy także archiwa, w których znaleziono dokumenty świadczące o przygotowaniach Sowietów do ewentualnej wojny z zachodnimi Aliantami oraz tajne instrukcje niszczenia członków polskich organizacji podziemnych: AK i NSZ, a także rozkazy gnębienia uchodźców z Warszawy itd. Tam również znaleźliśmy rozkazy koncentracji leśnych oddziałów radzieckich i PPR celem pobicia Brygady Świętokrzyskiej. Siły koncentracji komunistycznej wynosiły około 300 ludzi uzbrojonych w broń sowiecką o dużej sile ogniowej. Brygada w tym czasie osiągnęła liczbę 1400 żołnierzy, uzbrojenie jej jednak było niedostateczne. Był piękny, słoneczny, jesienny dzień. Pod wieczór cała Brygada stanęła przed ołtarzem polowym, modląc się i dziękując za ocalenie 13-tu żołnierzy od śmierci. Ludność wsi Rząbiec wzięła liczny udział w odprawionej mszy świętej. Wszyscy cieszyli się z rozgromienia partyzantów komunistycznych, którzy już od dłuższego czasu terroryzowali miejscową ludność, uprawiając zwykły bandytyzm. Wymarsz Brygady przez wielu żegnany był z żalem, bowiem tego samego dnia późnym wieczorem opuściliśmy Rząbiec, prowadząc ze sobą jeńców pod konwojem ppor. „Lamparta”. W nocy podczas marszu jeńcy przerwali konwój i część z nich uciekła, reszta poległa pod ogniem rkm-ów i pistoletów maszynowych eskorty. Polacy z oddziałów AL, którym sąd wojskowy nie udowodnił winy bandytyzmu, zgłosili chęć wcielenia do naszych oddziałów. (Mój ordynans pochodził z grupy „Tadka Białego”). Ppor. „Sanowski”, dowódca ujętego przez komunistów patrolu, stojąc przed plutonem egzekucyjnym, przyrzekł Bogu, że w razie uratowania towarzyszy i siebie od śmierci, życie swe poświęci służbie Bożej i Kościoła. Uwolniony dosłownie w ostatnich sekundach przed egzekucją, obietnicy dotrzymał. Po wojnie wstąpił do seminarium duchownego w Rzymie, następnie studiował teologię na tamtejszym uniwersytecie. Otrzymał tytuł doktora. Odwiedził mnie i moją rodzinę we Francji pod Bordeaux w 1954 roku. Wysłany na misję do Afryki zmarł po paru latach na raka”.

Zdjęcie 4. Oddział kpt. "Żbika"

Na Zachód 
W wyniku tragicznej sytuacji Brygady Świętokrzyskiej, położonej między dwoma wrogimi okupantami, dowództwo podjęło decyzję o przemarszu na Zachód. W styczniu 1945 roku Brygada, licząca ok. 800-1200 osób, ruszyła w stronę alianckiej strefy wpływów. Jednak oddział „Żbika” nie wziął udziału w tym przemarszu. Dnia 5 stycznia 1945 roku Kołaciński wraz ze swoim oddziałem oddalił się od głównej kolumny marszu Brygady w celu zaatakowania posterunku gestapo. Niespodziewane rozpoczęcie ofensywy sowieckiej na całej szerokości frontu spowodowało odcięcie kpt. Kołacińskiego od kolumny marszu, w wyniku czego nie zdążył już dołączyć do macierzystej jednostki. Nie chcąc narażać swoich żołnierzy, przedostał się w rejon Radomska, gdzie we wsi Kijów rozwiązał oddział, a broń ukrył. Następnie wyruszył w rodzinne strony, gdzie w Piotrkowie Trybunalskim miejscowy oddział Armii Krajowej wyrobił mu fałszywe papiery. Przyjął wówczas nazwisko Władysław Kaniewski

Zdjęcie 5. Brygada Świętokrzyska podczas szkolenia bojowego

Dla Władysława Kołacińskiego wojna nie skończyła się w 1945 roku, lecz nastąpiła kolejna okupacja, tym razem sowiecka. W kwietniu 1945 roku odtworzył oddział i dowodził nim do września, działając głównie na terenie powiatu piotrkowskiego. Oddział liczył ok. 250 żołnierzy. Po latach „Żbik” ocenił powołanie oddziału jako niewypał: „nie było sensu walki, słabły morale”. Dlatego po paru miesiącach podjął decyzję o rozformowaniu oddziału. Chcąc zyskać czas na to, aby wraz z oddziałem bezpiecznie przeprawić się w rejony lasów spalskich, wysłał list do Urzędu Bezpieczeństwa w Piotrkowie, w którym wyraził skruchę za popełnione błędy, obiecał poprawę oraz chęć ujawnienia się i zdania broni. Wieczorem, jeszcze tego samego dnia, dostarczył do komendy MO w Woźnikach wóz wypełniony bronią. Dzięki temu fortelowi zapewnił sobie czas niezbędny do rozformowania oddziału i umożliwienia ucieczki.

Tymczasem coraz głośniejsze były poszukiwania Władysława Kołacińskiego „Żbika”. Ponieważ w sposób surowy i zdecydowany zwalczał agentów i konfidentów oraz bandy oddziałów komunistycznych, które rabowały wioski, pod koniec wojny doczekał się więc propagandowych ataków na łamach komunistycznej prasy, która przedstawiała go jako faszystę, zbrodniarza i zdrajcę. Polska Ludowa skazała go na karę śmierci. Ścigała go jako „krwawego oprawcę”. Mocno poszukiwany przez NKWD i UB we wrześniu 1945 roku przedostał się przez Szczecin na Zachód do II Korpusu gen. Władysława Andersa. Służył m.in. w batalionie komandosów w Macerata we Włoszech, a następnie w Kompaniach Wartowniczych na terenie amerykańskiej strefy okupacyjnej Niemiec. 

 Zdjęcie 6. "Żbik" z psami (Niemcy, zima 1949)

Po wojnie 
W 1950 roku, gdy wyzbył się wszelkich złudzeń co do możliwości interwencji aliantów w Polsce, udał się do USA, gdzie się ożenił, wybudował dom oraz czynnie działał w organizacjach polonijnych i charytatywnych. Tam też spisał swoje wspomnienia, które po raz pierwszy zostały wydane w 1961 roku w Chicago nakładem autora pod tytułem „Między młotema swastyką: konspiracja, egzekutywa, partyzantka w Polsce 1940-1945”.

Zdjęcie 7. "Żbik" z jednym z najwierniejszych żołnierzy, 
Jackiem Podsiadłym, ps. Jacek (Canada 1989)

Do kraju po raz pierwszy od zakończenia wojny przybył dopiero w 1989 roku, a na stałe powrócił w latach ’90 i zamieszkał w Warszawie. Gdy po ciężkim wypadku samochodowym mocno podupadł na zdrowiu, przeniósł się do Płocka, gdzie zamieszkał u siostry swojej żony. Tam też zmarł 8 listopada 1995 roku i został pochowany w grobie rodzinnym na cmentarzu w Bogdanowie koło Piotrkowa Trybunalskiego.

Zdjęcie 8. Obrazki, które po wojnie "Żbik" stale nosił przy sobie

Z akt IPN wynika, że aż do 1976 roku prowadzone były przeciwko niemu tzw. „działania operacyjne”. Jego oddział określany był jako „faszystowska banda terrorystyczno-rabunkowa”. Wśród zarzutów znalazły się m.in. takie, jak napad na żołnierzy radzieckich, którym zrabowano 15 krów, albo napady na gospodarzy, z których jednemu zrabowano „cielaka i dwa prosiaki”, a drugiemu „kilka kotłów do gotowania”.

1 sierpnia 2007 roku Władysław Kołaciński „Żbik” został pośmiertnie odznaczony Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski.

13 grudnia 2015 roku w Chicago odbyła się uroczystość odsłonięcia tablicy upamiętniającej kpt. Władysława Kołacińskiego „Żbika”. 

Zdjęcie 9. Tablica upamiętniająca kpt. Władysława Kołacińskiego „Żbika” (Chicago)

W pamięci swoich żołnierzy kpt. Kołaciński pozostał jako kochający swoich podkomendnych dowódca, który dzięki swojemu męstwu i odwadze uratował życie wielu z nich, a także zwykłym ludziom: „Na zawsze pozostał wierny wartościom, które najpełniej wyraża hasło Bóg – Honor – Ojczyzna”.

Zdjęcia pochodzą z kolekcji Leszka Żebrowskiego oraz ze strony internetowej Sławomira Czyża.


Bibliografia 

  • Boratyn Iwona, Historycy obalają mit o Narodowych Siłach Zbrojnych: Brygada Świętokrzyska, „Głos Włoszczowy i Powiatu EXPRESS” (2014) Nr 1, s. 3. 
  • Czyż Sławomir, Kołaciński Władysław ps. „Żbik”, http://nsz.com.pl/index.php/zyciorysy/228--wadysaw-koaciski-qbikq (28.01.2015). 
  • Czyż Sławomir, W marszu i boju. Zdjęcia prezentujące historię Brygady Świętokrzyskiej, w: Historia ONR i NSZ, http://www.onr.czyz.org/topic-6-aktualna-1-galeria.html (10.02.2016). 
  • Gałuszko Waldemar, Między swastyką a sierpem i młotem, film 2012, https://www.youtube.com/watch?v=QUdYO8KWhXI (03.02.2016). 
  • Kowalczyk Ryszard, Mieszkańcy Oleszna nie zapomnieli..., http://www.noworadomsk.com/zbior/strony/radomsko/oleszno/oleszno01.html (05.02.2016). 
  • Lenczewski Tomasz, Zaginiony list kpt. NSZ Władysława Kołacińskiego – „Żbika” do władz bezpieczeństwa z lipca 1945 r., 24.07.1945, http://www.lenczewski.com.pl/zbik.html (15.02.2016). 
  • Lesiak Paweł, 100 rocznica urodzin Majora Władysława Kołacińskiego „Żbika”, http://www.w-sercu-polska.org/joomla/index.php?option=com_content&view=article&id=4382:100-rocznica-urodzin-majora-wadysawa-koaciskiego-bika&catid=10:pamiec-walka-i-meczenstwo&Itemid=16 (28.01.2015). 
  • Reising Paweł, Władysław Kołaciński „Żbik” był legendarnym dowódcą partyzanckim w powiecie włoszczowskim, http://piotrkowtrybunalski.naszemiasto.pl/artykul/wladyslaw-kolacinski-zbik-byl-legendarnym-dowodca,1474761,art,t,id,tm.html?gclid=CNO1mt23t8MCFQXItAodOwkADg (28.01.2015). 
  • Rydz Tadeusz, Kpt. Władysław Kołaciński ps. „Żbik”: Żołnierz Narodowych Sił Zbrojnych, http://www.w-sercu-polska.org/joomla/index.php?option=com_content&view=article&id=325:kpt-wadysawa-koaciskiego-ps-qbikq&catid=10:pamiec-walka-i-meczenstwo&Itemid=16 (28.01.2015).
  • Sierchuła Rafał, Narodowe Siły Zbrojne (1942-1946), „Biuletyn Instytutu Pamięci Narodowej”, (2007) Nr 8-9 (79-80), s. 62-66. 
  • Szacki „Bohun” „Dąbrowski” Antoni, Byłem dowódcą Brygady Świętokrzyskiej Narodowych Sił Zbrojnych, Londyn 1984, s. 113–116. 
  • Szarski Władysław, 10 dni obrony Kępy Oksywskiej, http://hela.com.pl/oksywie.htm (04.02.2015). 
  • Świetliński Michał, Lebiedowicz Karolina, Bitwa pod Olesznem: NSZ i AK wspólnie przeciw Niemcom, http://wmeritum.pl/bitwa-olesznem-nsz-ak-wspolnie-przeciw-niemcom/61154 (05.02.2016). 
  • Żbik, Do Komendy Służby Bezpieczeństwa w Piotrkowie, w: Tomasz Lenczewski, Zaginiony list kpt. NSZ Władysława Kołacińskiego – „Żbika” do władz bezpieczeństwa z lipca 1945 r., 24.07.1945, http://www.lenczewski.com.pl/zbik.html (15.02.2016). 
  • 69ta rocznica zwycięskiej bitwy pod Olesznem, 28.07.2013, w: Okręg Świętokrzyski ZŻ NSZ, https://www.youtube.com/watch?v=us0_p1vr74w (05.02.2016). 
  • Bazy Lotnicze 1939, http://www.dws.org.pl/viewtopic.php?f=59&t=132027 (04.02.2015). 
  • Brygada Świętokrzyska – Władysław Kołaciński „Żbik”, http://narodowygrodzisk.bloog.pl/id,342252965,title,Brygada-Swietokrzyska-Wladyslaw-Kolacinski-Zbik,index.html?smoybbtticaid=6143e5 (28.01.2015). 
  • Lista starszeństwa oficerów zawodowych korpusu sanitarnego 1934 r., http://www.stankiewicze.com/index.php/index.php?kat=29&sub=492 (04.02.2015). 
  • Odsłonięcie tablicy „Żbika” w Chicago, w: Narodowe Siły Zbrojne – nowe pokolenie Chicago, http://nszchicago.com/uroczystosc-odsloniecia-tablicy-kpt-wladyslawa-kolacinskiego-zbika-w-chicago/ (15.02.2016). 
  • Władysław Kołaciński, w: Wikipedia, http://pl.wikipedia.org/wiki/W%C5%82adys%C5%82aw_Ko%C5%82aci%C5%84ski (28.01.2015). 
db



Władysław "Żbik" Kołaciński "Między młotem a swastyką"

Wojenne wspomnienia Żołnierza Wyklętego - 
Władysława Kołacińskiego „Żbika”.






1 komentarz:

Merytoryczna dyskusja. Komentujący są wyrazicielami własnych opinii.

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.